201808.05
Off
2

Wysoki Sądzie

Jak zwracać się do sędziego lub sędzi na sali rozpraw?

Sędzia jest funkcjonariuszem publicznym, orzeka w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta  z Jej autorytetu. Na sali rozpraw sędzia posiada atrybuty przedstawiciela władzy sądowniczej, przybrany jest w togę, ma łańcuch, a nawet młotek, celem uspakajania bardziej aktywnych uczestników sądowych posiedzeń. Do niedawna poza togą i nakładanym na jej kołnierz łańcuchem w oficjalnym stroju sędziego obowiązywały także birety. W praktyce sędziowie już od dawna ich nie nosili. Dopiero nowelizacja ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych zdjęła z sędziów nie spełniany przez nich obowiązek. Zatem toga z fioletowym żabotem oraz  łańcuch z orłem to atrybuty najważniejszej osoby na sali rozpraw.

Mówiąc do sądu zwracamy się oficjalnie.  Często stosowanym zwrotem jest „Wysoki Sądzie”, nie należy mówić „proszę pana” czy „pani”. Należy swoim sposobem wyrażania oddać sędziemu jako przedstawicielowi władzy sądowniczej odpowiedni szacunek. W okresie międzywojnia, a nawet w pismach procesowych po 2 wojnie światowej zwracano się do sądu „świetny sądzie”, „wspaniały sądzie”, „dostojny sądzie”.

Wszelkie przymiotniki miały oddać szacunek dla instytucji. Pochodzą one z brytyjskiej kultury prawnej, gdzie do sądu mówi się Your Honour!” – „Wysoki Sądzie”. Zwracając się i mówiąc do sędziego, na niego patrząc, zwracamy się jednak do sądu jako instytucji. Zwrotów tych nie należy nadużywać, niejednokrotnie spotykałem się bowiem z pełnomocnikami zawodowymi, którzy w jednej wypowiedzi, nawet zdaniu  kilka razy zawierali magiczną formułkę: „Wysoki Sądzie”. W rezultacie, wypowiedź pozbawiona była sensu. Nie istnieją normy nakazujące mówić tak, czy inaczej. W tym zakresie, króluje zwyczaj.  Dopuszczalną formą jest też „proszę sądu”. Odnosząc się do sądu odradzam nadmierne parafrazowanie, czy własną twórczość.

Nie zdziwiłbym się gdyby za „Wysoką Sprawiedliwość” doczekalibyśmy się upomnienia. Wszak do sądu nie idziemy po sprawiedliwość. Sprawiedliwość jest domeną raczej Sądu Ostatecznego.  Tam z pewnością trafimy, oby jak najpóźniej.  Z dobrych jednak wieści, przed Sądem Ostatecznym, adwokat nie jest konieczny.

Można zaoszczędzić!